3 listopada br. w Mołdawii odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Ubiegająca się o reelekcję proeuropejska Maia Sandu pokonała w niej formalnie niezależnego, ale wspieranego przez prorosyjską Partię Socjalistów byłego prokuratora generalnego Alexandra Stoianogla. 20 października, przy okazji pierwszej tury, odbyło się także referendum, w którym obywatele odpowiedzieli twierdząco na pytanie „Czy popierasz nowelizację Konstytucji w związku z przystąpieniem Republiki Mołdawii do Unii Europejskiej?”.
Jakie są wyniki wyborów?
Sandu wygrała, zdobywając 55% głosów wobec 45% oddanych na Stoianogla. O jej zwycięstwie zdecydowało poparcie diaspory – liczy ona ponad milion osób, głównie mieszkających w UE. Członkowie diaspory oddali co piąty spośród 1,699 mln głosów, z tego w 83% na Sandu. Tymczasem w Mołdawii nieznacznie zwyciężył Stoianoglo, uzyskując 51-procentowe poparcie. Wsparły go szczególnie tradycyjnie prorosyjskie autonomiczna Gagauzja i zamieszkany przez Bułgarów rejon Taraclia – odpowiednio 97% i 94% głosów – a także drugie co do wielkości miasto Bielce i północne rejony kraju, gdzie uzyskał 60–70% poparcia. Władze separatystycznego Naddniestrza nie angażowały się w mołdawskie wybory. Mieszkający tam obywatele oddali 26 tys. głosów w specjalnych komisjach na terenach kontrolowanych przez rząd, z tego 21% na Sandu.
Co przesądziło o zwycięstwie Sandu?
Przed drugą turą Sandu zmieniła przekaz, wzywając do ratowania Mołdawii przed siłami antyeuropejskimi i prorosyjskimi. Obawa przed zwycięstwem Stoianogla skłoniła do bezprecedensowej mobilizacji proeuropejski elektorat, zwłaszcza diasporę, która oddała o 130 tys. głosów więcej niż w pierwszej turze. Wprawdzie Stoianoglo zdobył wówczas tylko 26%, zaś Sandu 42% głosów, to do głosowania przeciw niej w drugiej turze wezwali wszyscy kandydaci prorosyjscy, którzy łącznie zdobyli 16% poparcia. Jedynie Renato Usatîi – był trzeci, z 14% głosów – nie wskazał faworyta. Mobilizacja była także reakcją na masowe kupowanie głosów przed pierwszą turą przez przebywającego w Moskwie Ilana Şora – według mołdawskich służb przekupił ok. 130 tys. wyborców, wydając na to 39 mln dol. Przed drugą turą służby zaczęły intensywniej zwalczać jego siatkę, zapewne zniechęcając część wyborców, którzy chcieli sprzedać swój głos, karą 1900 euro.
Jakie znaczenie ma wygrana Sandu?
Wygrana Sandu oznacza utrzymanie rzeczywistego dążenia Mołdawii do członkostwa w UE i skutecznych reform. Związany z prorosyjskimi socjalistami Stoianoglo, choć zapewniał w kampanii o swoich europejskich poglądach, w praktyce politycznej im przeczył. Druga kadencja Sandu zwiększa szanse na dobry wynik prezydenckiej Partii Działania i Solidarności w wyborach parlamentarnych w czerwcu 2025 r. Do utrzymania rządów będzie ona jednak potrzebować koalicjanta, którym w praktyce mógłby być jedynie obecnie pozaparlamentarny centrolewicowy Narodowy Ruch Alternatywny popularnego burmistrza Kiszyniowa Iona Cebana, z którym współpracę PAS odrzuca. W interesie Polski – wspierającej europejskie dążenia Mołdawii – jest wskazywanie Sandu znaczenia dialogu z innymi środowiskami proeuropejskimi.
Jakie jest znaczenie referendum konstytucyjnego?
Nowelizacja konstytucji nastąpiła wraz z publikacją decyzji Trybunału Konstytucyjnego z 31 października, w której zatwierdził raport z referendum Centralnej Komisji Wyborczej. Do preambuły wpisano „europejską tożsamość narodu Mołdawii” i integrację z UE jako strategiczny cel kraju oraz dodano rozdział regulujący przyjmowania traktatów europejskich poprzez ustawy organiczne (większością 51 ze 101 posłów). Ponowne referendum w tej samej kwestii nie może być ogłoszone wcześniej niż za dwa lata. Według Sandu zabezpieczy to prozachodni kurs kraju nawet po przejęciu rządów przez partie prorosyjskie – co jest niewykluczone po kolejnych wyborach parlamentarnych. Socjaliści, główne ugrupowanie opozycyjne, odmawiają uznania wyniku referendum, wskazując, że zdecydowała o nim minimalna większość – 50,35 do 49,65%. Niemal co szósty głos – w 77% „za” – oddała diaspora. Według socjalistów PAS faworyzowała rodaków zamieszkałych w UE, USA i Kanadzie, a utrudniała głosowanie społeczności w Rosji – rzekomo półmilionowej, a faktycznie liczącej poniżej 90 tys. członków.
Źrodło: PISM